Przedszkolaki i ich rodzice rozważają o szacunku
17 maja 2018Ozłacamy Kasisi
17 maja 2018Golęczewo: Z pamiętnika nauczyciela. Od „komara” do debaty 'za’ i 'przeciw’ (prawie politycznej)
Podczas omawiania tematu dzisiejszych zajęć z „Łowcami wiedzy”, naszą wspólną rozmowę na temat przeczytanego teksu przerwała latająca między stolikami koziułka warzywna, przez większość z nas mylona z samcem komara.
Dzieci niezwykle żywo zareagowały na wizytę „Zdzicha”, stwierdzając jednocześnie, że będzie to nasze ‘klasowe zwierzątko’. Po chwili jeden z uczniów podszedł do niego z chusteczką i wyrzucił owada do kosza.
Wywołał swoim zachowaniem ogromne oburzenie i bunt w klasie.
Większość dzieci uznało, że chłopiec niewłaściwie potraktował „komara”.
Postanowiliśmy usiąść na dywanie, żeby przedyskutować ten temat. Podzieliliśmy się na zwolenników i przeciwników złego traktowania komarów przez ludzi. Naszym celem było rozstrzygnięcie zagadnienia: Czy powinniśmy zabijać komary, czy też nie…?
W środku usiedli ’słuchacze’, których zadaniem było wysłuchanie argumentów obu stron i określić, czyje argumenty bardziej ich przekonują.
Stałam się moderatorem DEBATY 'ZA’ I 'PRZECIW’. Do moich zadań należało otwarcie dyskusji, przydzielanie i odbieranie głosu, czuwanie nad kulturą dyskusji oraz podsumowanie.
Większość grupy opowiedziała się przeciwko zabijaniu jakiegokolwiek owada. W dyskusji odnosiliśmy się przede wszystkim do „Zdzicha”. Padały liczne argumenty:
„Komary chcą żyć, bo każda żywa istota chce żyć” – stwierdziła Małgosia.
„Komar przeszkadza mi w skupieniu się na zajęciach, poza tym mógłby mnie ugryźć” – kontrargumentował Fryderyk.
„Komary są dobre i też mają uczucia” – z oburzeniem odpowiedziała Ada.
Vadim nie zgodził się z tą opinią uznając, że „Komar jest zły i ma bardzo ostre kły. Wszystkich wokół denerwuje, bo nas truje. Nasza partia nie lubi komarów!” – zrymował;)
Ania K uważała, że nikomu nie zrobił krzywdy i na pewno chciał żyć dalej. Jej imienniczka dodała, że można było po prostu wyrzucić go za okno, bo był niewinny!
Kolejne zdania po stronie przeciwników wypowiedziała Amelia uznając, że komar zagrażał naszemu bezpieczeństwu w klasie. „Przeszkadzał nam w lekcji, bzyczał i musiałabym go ciągle odganiać” – dodała. Magda natomiast stwierdziła, że może komar po prostu chciał mieć kolegów i koleżanki.
Padały też twierdzenia dotyczące prawa do życia komara, konieczności schowania się przed dzisiejszym deszczem oraz miłości dzieci do zwierząt.
„Ale, proszę Pani!” – zawołał ostatecznie zirytowany Vadim. „To jest moja rodzinna tradycja! Mój dziadek zabijał komary, moja babcia zabijała komary, mój tata i moja mama również!”.
Uczestnicy debaty po stronie zwolenników życia komara wysunęli w końcu bardzo silny argument wobec stanowiska chłopca. „Nie tak dawno temu nazwałeś innego komara Waldkiem i chciałeś, żeby został w klasie” – usłyszeliśmy. „Bo to był mój własny komar” – odpowiedział Vadim nie zastanawiając się ani chwili.
Nadszedł czas na podsumowanie debaty. Argumenty przeciwników na tyle przekonały niektóre dzieci, że postanowiły wstąpić w szeregi nieprzyjaciół komarów i ich bezprawnego przebywania w sali razem z uczniami.
Kiedy usiedliśmy w ławkach, sprawca całego zamieszania zapytał mnie, czy może jeszcze coś powiedzieć. Padły słowa: „Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy przeszli na moją stronę i zgodzili się z moimi argumentami!”
Kiedy zapytałam moich uczniów, czego się nauczyli w czasie dyskusji, usłyszałam:
„Nauczyłem się czym jest argument oraz tego, że należy szanować cudze zdanie” Fryderyk. Ania M uzupełniła wypowiedź kolegi o definicję argumentu.
„Uświadomiłam sobie, że mogę zmienić zdanie, a pod wpływem dobrych argumentów przyznać innym rację” Liwia.
„Dowiedziałam się czym jest debata i tego, że jeśli ktoś ma inne zdanie niż ja, to nie mogę go obrażać lub wyzywać” Lena.
„Zrozumiałam, że jeśli zmienię zdanie, to nie ma w tym nic złego. Ktoś może mnie do swojego zdania po prostu przekonać” Maria.
Spontanicznie powstały również plakaty obrońców i oponentów komara (w galerii).
Mój wpis dedykuję RODZICOM moich „ŁOWIECEK”, zachwycając się poczuciem humoru dzieci, trafnymi wnioskami, analizą problemu, formułowaniem doskonałych argumentów, logicznym myśleniem, kreatywnością, wyobraźnią, poszukiwaniem sposobów rozwiązywania problemów, weryfikowaniem własnych, często powierzchownych poglądów.
To była niezwykła lekcja.
Dorota Polichnowska